niedziela, 3 lipca 2016

One Shot: Bez Ciebie

Lipiec 2016
- Kocham Cię. - szeptam ukochanemu do ucha, gdy leżymy na kanapie w tourbusie.
Brennan obraca się twarzą do mnie i całuje czułe w usta.
- Ja Ciebie. - również szepta, gdyż nasz związek to tajemnica.
Gdy moja siostra wchodzi do tourbusa, szybko się od siebie odsuwamy.
- Brandon... - zaczyna, przeciągając końcówki. Zawsze to robi, gdy coś ode mnie chce. - Pójdziesz kupić coś do jedzenia? - pyta.
- Okay, okay. - wstaję z kanapy, ubieram trampki i idę do wyjścia. Benko rusza za mną. Staramy się spędzać ze sobą każdą wolną chwilę.

Pierwszy wywiad w tej trasie. Savannah wyjawia wszystkim, że jestem gejem. Czuję się okropnie.
- O cholera. - klnę pod nosem. - Zauważyła. - uderzam ze wściekłością policzek Brennana.
- To nie moja wina! - podnosi ręce w obronnym geście. - Grunt, że nie wie o nas. - dodaje i dotyka mojego policzka.
- Daj spokój. Świat bez Ciebie był lepszy. - odpycham go i odwracam się tyłem.
- Kochanie, to nie koniec świata. - chłopak szepta mi do ucha i obejmuje w pasie. Splatam nasze palce i odchylam głowę, by na niego spojrzeć.
- Przepraszam. - całuję jego usta. - Za Tobą skarbie w ogień mogę skoczyć.
- Ja za Tobą. - odpowiada i przytula mnie mocniej.
Czuję zapach jego perfum i znów nie mogę się opanować. Ciągnę go za rękę do łazienki w tourbusie i zakluczam za nami drzwi. Zdejmuję z niego rzeczy, jednocześnie całując go z pożądaniem. Bren pozbywa się moich rzeczy i wpycha mnie do kabiny prysznicowej. Chwytam go za pośladki i przyciągam do siebie. Muskam wargami jego szyję i ramię, a on mruczy uroczo. 
- Kocham Cię. - szeptam i wpijam się w jego usta.
To nie pierwszy raz, gdy kochamy się po kryjomu. Uwielbiam jego włosy, ciało, głos... Uwielbiam go całego.
Po wszystkim udajemy się jakby nic na występ. Alex i Eian, nasi pozostali muzycy, patrzą na nas podejrzliwie. Nie mija chwila, gdy jakiś fotoreporter robi wokół mnie i Brennna aferę. Wykrzykuje, że my jesteśmy razem, a co za tym idzie obraża nas. Zauważam w oczach ukochanego łzy. Ściska mocno moją dłoń i szepcze na ucho.
- Ja nie dam rady, Brandon. Przepraszam. - puszcza moją rękę, odwraca się zerkając na mnie ostatni raz i rzuca się biegiem w kierunku tourbusa. Serce mi pęka, gdy widzę jak cierpi.
- Idę po niego. Bez perkusisty nie zagramy. - oznajmiam i odchodzę.
Pukam lekko do drzwi łazienki w busie i wołam czule.
- Bren, bez Ciebie nie zagramy. Chodź do nas... Kochanie, proszę... - głos mi się łamie.
Po kilku minutach, gdy nie otrzymuję żadnej odpowiedzi, naciskam klamkę i jak się okazuje drzwi nie są zamknięte. Wchodzę do pomieszczenia i pierwsze co zauważam to Brennan leżący na podłodze, w kałuży krwi, z żyletką w dłoni.
- Bren! - krzyczę i delikatnie nim potrząsam. Zero reakcji. Próbuję jeszcze raz i gdy znów nic się nie zmienia, wzywam pogotowie. - Bren... - szeptam i głaskam go po głowie. Łzy same cisną mi się do oczu, pozwalam im swobodnie spływać.

Lekarz przybywa kwadrans później i stwierdza zgon. Zabierają ciało Brennana do kostnicy, a ja zostaję wśród jego krwi w łazience. Siedzę w bezruchu z zaschniętą krwią na rękach. Nic nie jestem w stanie zrobić, nic. Kładę się na zimne kafelki i daję upust emocjom.


Sierpień 2016
Mija miesiąc, a ja nadal cierpię. Często wyobrażam sobie, że Brennan jest przy mnie.
- Brandon, musisz coś zjeść. - mówi stanowczo moja siostra. - Od miesiąca prawie nic nie jesz... Martwimy się. - dodaje i siada obok mnie.
Znów jesteśmy w naszym domu, trasy nie skończyliśmy ze względu na śmierć perkusisty. Alex i Eian mieszkają  nami, by choć trochę podnieść mnie na duchu.
- Nie chcę. Bez niego wszystko jest takie szare i nijakie. - odburkuję i idę do swojego pokoju. Zamykam się tam i ze zdjęciem Brena, kładę się na łóżku. - Bez Ciebie nic nie jest takie samo. Bez Ciebie mój świat nie istnieje. Bez Ciebie nie chcę żyć. - mówię, dławiąc się własnymi łzami.
Wstaję i wyjmuję z szuflady nożyk do papieru i tym podobnych. Przeciągam nim po ręce, aż krew kapie na podłogę. Powtarzam tę czynność aż do utraty przytomności. Raz, dwa, trzy... Moje serce przestaje bić i dołączam do Brennana. Skoro na ziemi nasza miłość była niemożliwa, tam w wieczności mamy szansę na wspólną przyszłość.

--------------
Witam serdecznie po tak długiej przerwie!
OS znów o członkach The Heirs (który przyjaźni się z R5, więc nawet pasuje to tytułu bloga) - tym razem w rolach głównych Brandon i Brennan.
Jeśli lubicie tych bohaterów i chcecie więcej - zapraszam na:
or
Pozdrowionka :) Udanych wakacji!

1 komentarz:

  1. Piękne ;)
    Wiesz co ich tak naprawdę zabiło? - stereotypy. Głupie uprzedzenia.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny one shot. Tylko z Brendonem znów proszę! ;)

    OdpowiedzUsuń