W Los Angeles był kolejny deszczowy dzień. Ross
Lynch znany z R5 siedział właśnie na castingu. Miał pomóc reżyserom w wyborze
jego partnerki filmowej. Był bardzo surowy. Odrzucał kandydatki za to, że miały
krzywe zęby lub były zbyt pewne siebie. W pewnym momencie do sali weszła młoda
dziewczyna. Była cała mokra, miała posklejane włosy i rozmyty cały makijaż.
- Jak się
nazywasz? - spytał znudzony Ross.
- Courtney Eaton.
- odparła trzęsąc się z zimna.
- Czym zajmowałaś
się wcześniej? - tym razem zapytał się jeden z reżyserów.
- Byłam modelką,
ale zrezygnowałam z tego dla aktorstwa. Niestety nie powiodło mi się i muszę
mieszkać kątem u znajomej. Ma...
- Nie interesuje nas
Twoja żałosna historia. - przerwał jej Lynch.
- Ale... -
chciała coś jeszcze powiedzieć, ale blondyn jej na to nie pozwolił.
- Następna! -
krzyknął, a nieszczęśliwa Court opuściła salę przesłuchań.
- Następnej nie
ma. - oznajmił drugi reżyser.
- Czyli mogę iść?
- spytał z nadzieją chłopak.
- Tak, ale musisz
przyjść tu jutro rano. Zrobimy drugi casting.
- Okay. - Ross
ruszył do wyjścia z budynku. W drzwiach spotkał Courtney. - Na co czekasz? -
był oschły.
- Na koleżankę. -
była równie oschła. - A Ty na co czekasz littletońska świnio?
- Coś Ty
powiedziała!? - wściekł się.
- Pytałam na co
czekasz littletońska świnio... - cofnęła się nieco przerażona.
- Jak śmiesz mnie
tak nazywać!? - uderzył ją z całej siły
otwartą dłonią w lewy policzek.
- A Ty jak śmiesz
bić dziewczynę!? - łzy spływały po jej twarzy. - Jesteś okropny! - krzyknęła i
uciekła nie czekając aż Sav po nią przyjedzie. Po drodze powiadomiła Hudson, że
już wraca i nie musi po nią przyjeżdżać.
~*~
Następnego dnia,
Ross od samego ranka ponownie siedział na castingu. Nadal odrzucał wszystkie
dziewczyny.
- Ta ma krzywe
zęby, a ta w okularach jest brzydka... - komentował Lynch.
- Następna! -
ciągle powtarzali reżyserowie na zmianę.
Ostatnią
kandydatką była Courtney.
- Znowu Ty!? -
zapytał wściekły blondyn i wstał od stolika. Podszedł do przerażonej
dziewczyny.
- Co ja Ci
zrobiłam, że mnie tak nienawidzisz? - spytała wystraszona.
- Po prostu za
to, że tu jesteś. - odparł ze sztucznym uśmieszkiem.
- A co Ci
najbardziej we mnie nie pasuje blond lalusiu?
- To, że jesteś
taka chamska i bezczelna.
- Tylko to?
- Tylko.
- No proszę...
Burak z Littleton uważa się za kogoś najważniejszego tutaj, lepszego od innych.
- zakpiła z niego. - A tak naprawdę nie jesteś nic warty. - dodała. W tym
momencie Ross uderzył ją tak jak ostatnio tyle, że w prawy policzek. Jednak tym
razem Court nie została dłużna. Lynch pchnął ją na ścianę i zaczął podduszać.
Eaton próbowała go odepchnąć, ale nie miała wystarczająco dużo siły.
- Bierzemy ją! -
oznajmili w tym samym momencie reżyserzy. Ross puścił dziewczynę i odwrócił się
w ich stronę.
- Składam
sprzeciw! - walnął ręką w stół tak mocno, że aż zasyczał z bólu.
- Uspokój się. -
Courtney podeszła do niego. - Pokaż rękę. - zarządziła, a on niechętnie to
zrobił. Obejrzała rękę dokładnie. - zaraz przestanie boleć. - powiadomiła go i
ucałowała bolące go miejsce. Wszyscy byli w szoku, a najbardziej sam Lynch. Nie
spodziewał się tego po tym jak ją potraktował...
~*~
Rankiem,
kolejnego deszczowego dnia w Los Angeles, Courtney szykowała się do pracy.
Pomagała jej w tym Savannah Hudson. Wystroiła ją, umalowała i uczesała.
- Teraz Ross się
Tobie nie oprze. - powiedziała zadowolona ze swojego dzieła Sav.
- No nie wiem...
- westchnęła Court.
- Na pewno się
zakocha... - Hudson chwyciła kluczyki od auta. - Czas jechać. - oznajmiła.
Tymczasem Ross
czekał na planie. Strasznie mu się dłużyło... Wymyślał różne zajęcia dla
siebie, ale szybko się nimi nudził. Punktualnie o 10 pojawiła się zupełnie
odmieniona Eaton. Na jej widok serce Lyncha zaczęło bić jak szalone. Podszedł
do niej i mocno objął. Przerażona dziewczyna spoliczkowała go.
- A to za co? -
spytał. - Ja tylko się przytuliłem...
- Przepraszam...
- zrobiła najsmutniejszą minę świata i opuściła głowę.
- Nic się nie
stało. - blondyn delikatnie uniósł jej głowę i pocałował ją w usta. - Pozwól mi
Cię kochać... - popatrzał z nadzieją prosto w jej oczy.
- A Ty pozwól
mi... - ponownie złączyła ich usta w czułym pocałunku.
Nie minęło nawet
pół godziny, a oni już leżeli nago na kanapie w jego garderobie, wtuleni w
siebie, po najlepszym seksie w ich życiu i wymieniali czułe pocałunki.
- Nie potrzebuję
nic więcej... Tylko twoją miłość... - słodził jej.
- Ja mam tak
samo... - uśmiechnęła się do niego. - I
chcę być tylko z Tobą... Do końca mojego życia... - dodała, a on odpowiedział
jej na to kolejnym całusem.
-------------------------------------
Witam Was serdecznie!
Ten One Shot wysłałam na konkurs do Verini S. i Destiny.
Ten One Shot wysłałam na konkurs do Verini S. i Destiny.
Nic nie wygrałam, ale One Shot i tak pojawił się na ich blogu (http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/2015/08/one-shot-wiki-r5er.html).
Pozdrawiam, zapraszam do komentowania i do napisania <3
P.S. Zauważyliście, że z boku (na tym blogu) pojawiła się REKLAMA?
Jeśli jeszcze nie widzieliście ~ zobaczcie koniecznie.
Pozdrawiam, zapraszam do komentowania i do napisania <3
P.S. Zauważyliście, że z boku (na tym blogu) pojawiła się REKLAMA?
Jeśli jeszcze nie widzieliście ~ zobaczcie koniecznie.
Tekst "Nie interesuje mnie Twoja żałosna historia" wymiata. Znam to skądś:)
OdpowiedzUsuńDla mnie i tak wygrany ten OS.
Dzięki za reklamę. Teraz mam swoje pasmo reklamowe:)
Pozdrowionka.
Kiedy next.?
OdpowiedzUsuńDawaj one shota o Raurze,a nie o Routney.
OdpowiedzUsuń